Nie ma mnie.
Egzystuję: zadumiona, zapłakana.
Łapię literki, pływam w słowach, tonę w zdaniach.
Duszę się sobą.
Oddycham ludźmi, tracąc oddech od raniących żali do mnie.
Ten człowiek nie chce zrozumieć, że nie mogę być, choć chcę.
Zawiódł się na mnie, tak bardzo liczył, a ja w przyszłym tygodniu nie mogę bo odpłynę z narkozą. Mam zabieg.
Od dnia nie do użycia, jeszcze nikt nie umarł.
Poza mną.
Ja umarłam w jego oczach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz