Nie lubię lipca.
Zbyt dużo o nim bolesnych wspomnień i tęsknoty, której nijak nie da się wyciszyć.
Z każdym rokiem wydaje mi się, że tym razem będzie mniej bolało. Ale to nie prawda.
Bo z czasem boli bardziej i jest nie do zniesienia.
Każdego roku jest coraz mniej mnie.
Serce coraz mniejsze. Wyrywane wspomnieniami kawałek po kawałeczku boli.
To trudny dla mnie czas.
Niech już będzie sierpień.
Będzie mniej bolało.
Bo gdyby nie lipiec i tamto miejsce to wszystko byłoby inaczej.
Nie czułabym się taka nieszczęśliwa.
Nie zabijałabym w sobie tego co najpiękniejsze.
Lecz zabijam.
Nie chce pamiętać.
niedziela, 17 lipca 2016
Miejsce
niedziela, 19 czerwca 2016
Do znikania
Zazdroszczę ludziom każdego dnia w radości i nie myśleniu o tym czy jest się jeszcze czegoś wart. Ja mam tak praktycznie ciągle.
Zadaje sobie pytania typu:
Po co żyję?
Czy moje życie ma sens?
Ile jeszcze muszę znieść by poczuć radość z życia?
Pewnie, że czasem zdarzą się chwile które warto zapamiętać i o które warto walczyć. Dlatego jeszcze jestem.
Przyjaciółka która daje mi siłę i mama która daje mi miłość - to dla nich nadal jestem.
Ciągle gdzieś jestem.
Krążę po orbicie myśli, odbijam się od oczu do oczu.
Wciąż nadal jestem.
Ciągle coś piszę w zeszycie bo blog to już dla mnie wyczyn wyczynowca. Żeby tu coś napisać muszę się przełamywać. Żeby tu się pojawić muszę walczyć z moimi demonami w głowie.
Wszystkie moje plany i założenia nie ruszyły z miejsca. Stoją w ciemnym kącie nie wyobrażeń.
Jestem nadal.
Do znikania.
piątek, 15 kwietnia 2016
Bez - granicznie
Moje myśli są jak podmuch. Pęd. Skrawki czegoś i po coś lecz bez sensu.
Siedzę i myślę jak ująć myśli w słowa.
W jaki ubrać je strój? Przyozdobić słońcem? A może deszczem spadających zdarzeń i wydarzeń powracających jak bumerang?
I znowu ten most nad przepaścią...
- Pisz. Dobrze to robisz, pisz. Obiecaj, że będziesz pisać - te słowa padły z ust Pani M. z Polskiego Radia Studia i Reportażu.
Te słowa odbijają się echem w mojej głowie. Próbują się przebić na powierzchnię popękanego lustra zwyczajności, tak kruchego, że każdy odłamek boli jakby bardziej.
Te słowa łagodzą pęknięcia, niwelują ból, zdejmują mgłę osamotnienia.
Chyba ich potrzebowałam.
Zgodziłam się opowiedzieć o mojej walce z chorobą dla dokumentu Pani M. z Polskiego Radia.
Na razie celowo nie podaję pełnych danych Dziennikarki ze względu na to, że czekam aż na dobre rozwinie się nasza współpraca nad moją historią.
Nie chcę też byście pomyśleli, że się chwalę bo to nie takie proste opowiedzieć o swojej chorobie psychicznej. Jednak chcę to zrobić by złamać stereotypy myśleniowe na temat takich ludzi jak ja.
Nie wiem czy jestem tego warta, ale spróbuję.
Niedawno postanowiłam, dzięki współpracy z Radiem eMKa, że będę tworzyła filmy i wywiady z ludźmi, którzy również nie mają łatwego życia z powodu choroby.
Chcę rozmawiać z ludźmi i tworzyć filmiki z przekazem, do przemyślenia.
Chcę, chcę i chcę.
Chcę, ale choroba nieraz atakuje tak bardzo mój umysł, że trudno mi jest nawet po prostu wstać.
Chcę, chcę, chcę.
Chcę jednak wierzyć, że z pomocą najbliższych, przyjaciół i Was dam radę tworzyć coś dobrego.
Chcę, chcę, chcę.
Chcę wciąż wierzyć - bezgranicznie - że moje życie ma sens.
Choć malutki.
Sens.
wtorek, 23 lutego 2016
Mała dziewczynka
To jest tak jakbym była na dworze.
Na zimnym placu zabaw, pozbawionym słońca.
To jest tak jakbym była małą dziewczynką pozbawioną opieki i bezpieczeństwa...
Bezradność mną kołysze w nieustającym zimnym wietrze wydarzeń.
Upadam.
Wtedy płaczę jak mała dziewczynka bo zdarte kolano świadomości boli.
Wtedy jest cel, by jak najszybciej znów wspiąć się na rozhuśtany, zimny przedmiot.
Wiatr jednak utrudnia zadanie i mała dziewczynka pozostaje w dole.
W dole bez sensu, celu, nadziei.
Choć nie mam sił, wszyscy mówią: wstań!
A potem idą dalej, zająć się swoim życiem.
W końcu wstaje nieśmiałe słońce.
Budzi się uśmiech i wiara w drugiego człowieka bo dziś głośno będą mówić o tym co siedzi w dorosłej - małej dziewczynce.
Będą mówić o niej bo dziś jest obchodzony Dzień Walki z Depresją.
Dziś mała dziewczynka zagrzeje trochę ciepła w zrozumieniu przez drugiego człowieka.
piątek, 19 lutego 2016
Niedoczas
Leżę w samym środku pytań i nie uzyskuje żadnych wykrzykników, poza tymi które dotyczą mojej bezsilności, która toczy mnie od środka.
Fakt - już mogę wrócić do pisania bloga, bo słowa posklejały się w jako-taką całość.
Wciąż walczę ale się nie poddam.
Chcę być.
Może się też zdarzyć tak, że zgłoszę swoją niedyspozycyjność w tym niedoczasie choroby ale i tak będę walczyć.
Przez ostatnie tygodnie walczyłam z brakiem apetytu, brakiem możliwości przełykania i niemożnością poprawnego składania słów. Nie było łatwo i nadal te objawy czasem przypominają o sobie, by nie pozwolić mi na triumf.
Tyle że ja wygrywam codziennie.
Wygrywam z bólem, strachem, brakiem nastroju.
Wygrywam bo nie daję się lękom, złym myślom i depresji.
Wygrywam bo mam cudowną rodzinę i przyjaciół.
Wygrywam bo wracam do pisania bloga.
Wciąż walczę i odnajduję się w niedoczasie nie do odwołania.
Jestem.
Jestem dzięki Wam.