Kołyszą się moje oddechy, kroki, myśli. Zdaje się, że ból siedzi cicho bo boi się hałasu o nic. Niedawno znów przyszło mi się zmierzyć z pytaniami o mój nadgarstek wyrzutów sumienia i niedoskonałości.
Gabinet.
Lekarz.
Pielęgniarka.
Wszystko kręci się wokół mnie i faktu, że zaraz mam zasnąć pod wpływem narkozy.
W czasie zakładania wenflonu anestezjolog pyta:
- Co to za blizny?
Milczę. Wpatruję się w zegar. Próbuję wstyd stłumić milczeniem.
- Sama sobie to robisz?
Znów pada pytanie, rani jak żyletka, ale tym razem oczy wszystkich zwrócone są na mnie - bez wyjątku.
Odpowiadam:
- Czasem.
Milknę.
Wystarczy.
Resztę doczytają w moich medycznych dokumentach.
Zasypiam.
Teraz w domu: Uświadamiam sobie, że zaczynam cieszyć się z jesieni. Jesień ze sobą niesie długie rękawy samotności i pozwala mi się ciąć tak by nikt nie zauważył kolejnych słów napisanych kreskami - znakami po nacięciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz