Trącę językiem brzegi moich wysp.
Wysp, które zyskały niepodległość i zaistniały na ręce.
Ostatnie dni były ubrane w nerwy i teraz dopiero zauważam jak bardzo mnie to wszystko bolało.
Trącę językiem moją niepodległość, wywalczoną nieświadomie, gdy w płaczu krzyczałam i paznokcie wbijałam w drugą dłoń, jak pijawki.
Teraz na lewej dłoni mam małe ranki.
Szczypiące.
Przypominające.
Małe wysepki przywołujące w pamięci ostatnie przykre kata-strofy mojego tubycia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz