Niebo pełne ptasiej emigracji.
Nostalgia.
Ale przecież wrócą: harmider w chmurach, obłocone buty i długie wieczory.
Tup, tup, tup...
Są niecierpliwe...
Smutki.
Gryzą.
Okupują moje łóżko, pokój i szafę.
Bezczelnie zaglądają w moje oczy nawet z parapetu, gdzie pyszni się mój ukochany kwiatek.
Teraz, jak rzepiki, czepiają się mojego swetra, włosów.
Bezszelestnie, choć boleśnie wkradają się w umysł.
Może widzą w moim życiu śmieszno-tragiczną operę mydlaną?
Obsiadają mnie jak muchy.
Dręczą.
Muszę z nimi pogadać. Może zdradzą mi jakąś tajemnicę mojego bezpodstawnego smutku?
Dopadł mnie płacz - bunt przeciwko jesieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz