Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem i niczego nie mogę chcieć.
Mogę tylko sięgnąć dna i tkwić w dole, jak owinięta w kokon rozpaczy.
Odbijam się od jednej ściany smutku do drugiej ściany łez. Podnoszę się pod sufit rozczarowania sama sobą, by opaść z potężnym bólem w oczach na podłogę beznadziei.
Sto zim i ani jedno lato, tzw. zbliżające się listopady mojej duszy.
A potem będzie pustka.
I nic.
Jedno wielkie Nic.
Nic.
Nic.
Nic.
Nic to ja.
Takie nic z nic.
Po prostu gdzieś tam trwam, płacząc.
Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz