Dotykając słów, czuję myśli, wystukując je na klawiaturze. Rozsypane są, ale zbieram je w całość i poprzez przeźroczystość monitora czekam na Wasze spojrzenia, które są bliskie w tej odległości cyberprzestrzeni.
Zatem...
W pokoju zostawiłam niepokój i moje niewyspane ja.
Tu na korytarzu pełnym głosów innych ludzi, próbuję pisaniem ugłaskać swoje lęki.
Cieszę się, że mogę napisać tu, że już lepiej się czuję przy zwiększonej dawce leków na szczęście.
Uzmysławiam sobie jednak, że bezsilność bywa siłą ciążenia, przez co nie można zrobić zbyt wiele.
To krótki wpis i trochę taki bez składu, ale za to z puentą, że dzięki Waszemu wsparciu mogę iść na przód. I za to Wam dziękuję!
nie ma za co Kochana chciałabym móc z tobą kiedyś porozmawiać, choćby przez gg
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością! Odezwij się na meila: namarginesiezycia@gmail.com
UsuńMiło czytać twojego bloga i widzieć,że obok jest ktoś kto walczy.I ma się wtedy samemu chęć do walki.
OdpowiedzUsuńA mnie jest miło czytać takie komentarze Amelio!
UsuńŚciskam b. b. mocno! Cudownie, że lepiej się czujesz, dużo siły do dalszej drogi...:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wspaniała Kobietko.
UsuńJestem tutaj po raz pierwszy, ale z pewnością zostanę na dłużej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję i zapraszam do się :-)
Usuń