Moje korytarzowe skądś - dokądś i rozmowy szczerych oczu.
Jestem tu po raz kolejny, tak jak oni - niewolnicy choroby, jakże dla nich trudnej do zniesienia.
A może tylko mi się tak wydaje?
Przecież nie bez powodu ślą mi uśmiech, choć za oknem wiatr liże wilgotny parapet.
Podchodzi do mnie starsza kobieta, ma to samo co ja i jest tu też przez to co ja. Jej dłonie dotykają moich i proponują rozmowę o wszystkim i o niczym, tak dla zabicia wydłużającego się czasu.
Spoglądam na jej ciepłe dłonie, a na nich są przyklejone dni, rozciągnięte wzdłuż linii papilarnych, pełne zrozumienia dla Innej.
Jak tak z nią rozmawiam to aż zapominam, po co tu jestem i dziś.
Niewiarygodne.
Niewiarygodne, że ktoś mnie lubi, bo mam wrażenie, że nie mogę być kochaną.
Niewiarygodne, ale chyba zaczynam się uśmiechać.
Niewiarygodne, ale w tej chwili ignoruję to co nie daje mi spokoju i pozwalam Pani Beacie mówić i mówić bez końca.
Niewiarygodne...
Niewiarygodne, ale nawet gdy jesteś chory i masz problemy, możesz poczuć się szczęśliwy, tylko dlatego, że Inny Ktoś obdarzył Cię słowem i ciepłą, dobrą kawą.
Każdy zasługuje na miłe słowo i kawę, bez wyjątku :)
OdpowiedzUsuń"choć za oknem wiatr liże wilgotny parapet" - przepięknie ujęte!
bailuj.blogspot.com
Dziękuję za pochwałę. Kochana Tobie też życzę miłych dobrych kaw.
UsuńJak tak czytam, to rośnie we mnie przekonanie, że Ciebie nie można nie lubić!:)
OdpowiedzUsuńOj... :-) Bo się zarumienię! Dziękuję i Vice Versa!
Usuńczasami zwykła rozmowa daje człowiekowi ukojenie i radość
OdpowiedzUsuńDokładnie. Zgadza się i warto to docenić.
UsuńOdzyskuję wiarę w ludzi, kiedy słyszę o takich sytuacjach. To naprawdę podnosi na duchu, że można na swojej drodze spotkać tak życzliwe osoby :)
OdpowiedzUsuńTak. Można spotkać. Życzę Ci promieni.
Usuń