Idę cmentarzem.
Zapalam znicze.
Odmawiam "Zdrowaśkę".
Gdzieniegdzie zapłaczę.
Tęsknota wcale nie zniknęła.
Pierwszy grób:
Moja kochana Babcia umarła na raka kości.
Drugi grób:
Moja kochana Asia umarła na raka czegoś tam.
Trzeci grób:
Łukasz zginął w wypadku.
Czwarty grób:
Ewa się powiesiła na drzewie.
Piąty grób:
Grzegorz zapił się na śmierć.
Szósty grób:
Adrianek zmarł na raka.
Siódmy grób:
Sąsiadka, którą uwielbiałam.
Ósmy grób...
Dziewiąty grób...
Dziesiąty grób...
I kolejne...
Jedne w moim mieście, drugie trochę dalej. Jedni to moja rodzina, drudzy to przyjaciele, trzeci to pacjenci oddziału psychiatrii, którzy nie wytrzymali nawału życia.
I jedna myśl, że chciałabym być Tam z Nimi i już tak bardzo nie tęsknić.
Mam podobnie...Ale trzeba żyć...Mimo wszystko...
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo silną dziewczyną i bądź taką. Dziękuję że tu zagrzałas!
UsuńTo ja dziękuję za odwiedziny w moim małym świecie :) z tą siłą to bym polemizowała ;)
UsuńJesteś silniejsza bardziej niż myslisz
UsuńKochana to jeszcze nie Twoja pora
OdpowiedzUsuńI tak jak Amelia napisała trzeba żyć
Dziękuję Ci Basiu :-)
UsuńWitam. A ja swoje cmentarze mam daleko. Tęsknie za tymi, którzy odeszli i tęsknie za miejscami w których są pochowani. Dobrze jest móc czasem zapalić świeczkę. To przynosi ulgę. Nie nam, tylko Im. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAle bliskich masz blisko w swoim sercu
Usuń