Świat się kołysze i niebo i kroki i myśli też. Ja też się kołyszę, trochę płaczę i wtulam twarz w moje kolana.
Słyszę kołysankę: słowa - płacz, słowa - śmiech.
Splatam swe ręce w żelaznym uścisku zrozumienia moich lęków przez tego, kto jest obok. Kołyszę się nieustanie - jak drzewa na wietrze.
Za oknem ciemność, a w rogu siedzi strach.
Patrzy, gdy nie patrzę. Mówi, gdy nie mówię.
Staje się złudzeniem, gdy tylko chcę udawać silną.
Gdy spuszczam wzrok - powala, przewraca moją wolę walki siłą, niszczy.
Taki niewinny strach.
Gdy już powali - nastaje cisza i od niej odbija się tykanie zegara, który odmierza czas do kolejnej łzy lub uśmiechu.
A, ja chcę po prostu wznieść się ponad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz