wtorek, 23 września 2014

Debilologia stosowana

Nie mam rozmów w sobie, bo o czym tu gadać, gdy znów jest ze mną coś nie tak.
Czuję się jakbym studiowała debilologię, stosowaną na własnym przykładzie.

















Godzina 15.00.
Przyklejam uśmiech mimo wszystko, myśląc raczej pozytywnie, że dziś będę się cieszyć z postępów w walce o się.
Wchodzę do gabinetu psychiatry i głośno - niby radośnie - mówię: dzień dobry żeby nie tracić czasu i nie pozwolić na łzy.
Wyciągam wrześniowego Filantropa z drukiem mojego bloga i opowiadam o tym jak bardzo mnie to cieszy. Mówię też o Was, o Waszym wsparciu, o byciu tu.
Jednak długo nie wytrzymuję w tej sztucznej skorupie samo-zadowolenia i wybucham płaczem.
Opowiadam o siostrze, o mnie samej i o tym, że naprawdę muszę być ciężarem ostatnich wydatków cierpliwości.
- Muszę Panią skierować do szpitala - słyszę, a moje myśli zatrzymują się z piskiem opon.
Spoglądam przerażona, ale rozumiem: cięcie się i myśli samobójcze to niezbyt zdrowy objaw funkcjonalności mojej pustej, głupiej głowy.
- Wypiszę Pani skierowanie na oddział stacjonarny, ale zanim Panią tam przyjmą, proszę wrócić na terapię dzienną i to już od jutra - mówi lekarka i wydaje kwitek potrzebny do przyjęcia na zajęcia.
- Dobrze, ale widzi Pani... - waham się czy mówić dalej, ale psychiatra patrzy na mnie wyczekująco. Podejmuję więc próbę przemowy:
- Po jutrze chciałam wyjechać do niedzieli do przyjaciółki. Już tak dawno się nie widziałyśmy, a w poniedziałek jadę nad morze na tydzień - moje słowa błąkają się po gabinecie jak oszalałe.
- To zróbmy tak. Jutro Pani zawiezie skierowanie na grupę, ale zaznaczy, że dopiero za dwa tygodnie zacznie Pani terapię. Ja tu napiszę, że wyrażam zgodę na Pani wyjazd - i tak jak mówi, tak robi. Po chwili zaświadczenie ląduje w moich rękach.
- Jestem z Pani dumna i gratuluję bloga - mówi doktorka na pożegnanie, gdy opuszczam gabinet ze skierowaniem na leczenie.

W domu się zastanawiałam czy napisać Wam o tym wszystkim.
Doszłam jednak do wniosku, że skoro chcę być wobec Was szczera i chcę by ten blog pokazywał innym chorym, że nie są w tym cierpieniu samotni, muszę o tym druknąć, mimo, że znów zrobiłam z siebie debilkę udając silną przed osobą, która czyta ze mnie jak z otwartej księgi i chyba chce mi pomóc.

3 komentarze:

  1. Ja również jestem z Ciebie dumna, widzę postępy w Twoim życiu . Miłego wypoczynku ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Milego spotkania z przyjaciolka zycze! Ja na razie moge o tym pomarzyc:-)Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję! Bardzo się cieszę na ten wyjazd. :-)

    OdpowiedzUsuń