czwartek, 20 lipca 2017

Ripley

Nie mogę ogarnąć siebie.
Po wizycie jestem jeszcze bardziej rozbita niż przed nią.
Okazuje się że to co się we mnie dzieje to nawrót najgorszego - depresji i zaburzeń autodestrukcyjnych.
Byłam w szoku.
To będzie nawracać i całe życie będę musiała walczyć z tym co rozwala mnie od środka, z tym co niszczy mnie na ripley.
Czy jestem w stanie?
Czy podołam?
Czy będę umiała tak żyć?
Nie mogę po prostu przestać myśleć co dalej.
Jak ja mam funkcjonować z myślą o nawrotach?
No jak?
Ja chyba tylko będę istnieć bo żyć to nie bardzo.
Czuje jak coś we mnie pękło.
Nie mam pewności czy się wkleję.
Ripley.
A gdzie pley?

środa, 19 lipca 2017

Taka wpół

Boję się czasami moich myśli dziurawych, popękanych i pustych.
Takich, wiecie, niemoich i wyciętych ze mnie.
Te myśli niszczą mój świat bez zasłonięcia pękniętych żaluzji moich złudzeń, że tego nie widać.
We mnie rozmazał się obraz i kawa już nie ta sama.
Nigdy do końca nie będę zdrowa, bez lęków i nie swoich czynów.
Boję się.
Jutro wizyta u psychiatry, która postawi pod ścianą mnie i albo skarze na zamknięte drzwi lub silniejsze proszki pełne gorzkiego smaku nie życia.
Wydaje mi się, że jestem niczyja choć wokół dobrych ludzi mnóstwo.
Żyję tak jakby mnie nie było tylko co jakiś czas wybucha petarda raniąc najbliżej stojących za mną murem ludzkich rąk.
Mimo tej miłości jestem nadal taka wpół.


poniedziałek, 17 lipca 2017

12 miesięcy

I wróciłam by pisać bo i w mojej głowie znowu choroba.
Myślałam, że wygrywam.
Niestety, wygrywa choroba.
Znów załamało się we mnie wszystko i przegięło w swoją stronę.
Zaburzenie zaburza we mnie cały podgląd na życie.
Znów nie jestem sobą i znów boli.
Rok czasu to 12 miesięcy milczenia i wiary, że już teraz wszystko będzie dobrze.
Ech...
Jakże te złudzenia bolą boleśnie.
Aż do głębi cierpię.
Ech...
12 miesięcy złudzeń, że mogę żyć jak każdy.
12 miesięcy wystarczyło by wiedzieć że ja to nie każdy.
A moje miejsce jest na marginesie życia.