niedziela, 31 sierpnia 2014

Wysepki

Trącę językiem brzegi moich wysp.
Wysp, które zyskały niepodległość i zaistniały na ręce.

Ostatnie dni były ubrane w nerwy i teraz dopiero zauważam jak bardzo mnie to wszystko bolało.

Trącę językiem moją niepodległość, wywalczoną nieświadomie, gdy w płaczu krzyczałam i paznokcie wbijałam w drugą dłoń, jak pijawki.

Teraz na lewej dłoni mam małe ranki.
Szczypiące.
Przypominające.

Małe wysepki przywołujące w pamięci ostatnie przykre kata-strofy mojego tubycia.

sobota, 30 sierpnia 2014

Kałużowa przeczekalnia

Dziś z rana przyjmowałam poranne słońce i gościłam je w moim pokoju.
Przyszło, przesuwane przez nadciągające fale chmur.
Przycupnęło na mojej pościeli, by po chwili zniknąć jak zjawa, którą sobie uroiłam w śnie.

Krążące myśli w mojej głowie to moje zalegania, poczekania i miejsca, gdzie przychodzą leżeć kałuże.

Mimo to przetrwałam wczorajsze słowa. Słowa wbite w moje serce, które zagnieździły się teraz w nim boleśnie i się moszczą, goszczą - tak im tam dobrze.

Rana zionie, ale chcę ją zasklepić. Jakoś.

Gdyby nie pomocne głosy moich bliskich, dziś nie działy by się zdania.
Jutro też nie.
I za tydzień też nie.

A jeśli dzieją się zdania to nie będę zbyt gościnna dla kałuż, które chcą w mojej przeczekalni podłapać ostatnie chwile wakacji.

piątek, 29 sierpnia 2014

Siostrzana miłość

Nie umiem poukładać myśli.
Moi domownicy też nie.
Nie możemy uwierzyć, że ktoś bliski mógłby zranić tak bardzo.

Kiedyś wyrzuciła mnie z własnego mieszkania.
Kocham Ją, więc Jej wybaczyłam.
Wybaczyłam własnej Siostrze.
Siostrze, którą Kocham.
Nadal kocham i będę kochać mimo wszystko.













Siedzę krucha i bezradna, osłonięta toną rozpaczy.
Nie wiem co zrobić z myślą, która krąży po mojej głowie i z niedowierzaniem słucham w sobie słów Siostry, które brzmiały jak wyrok:
Gdy Matki zabraknie to my sobie z nią nie poradzimy, więc oddamy ją do domu opieki społecznej...

Czy tak powinno ukazywać się miłość do swojej młodszej siostry?
A, może zwyczajnie na nią nie zasługuję?

Umieram w pół zdania, ze łzą na policzku.

środa, 27 sierpnia 2014

Smutne rzepiki

Niebo pełne ptasiej emigracji.
Nostalgia.
Ale przecież wrócą: harmider w chmurach, obłocone buty i długie wieczory.

Tup, tup, tup...
Są niecierpliwe...
Smutki.
Gryzą.
Okupują moje łóżko, pokój i szafę.
Bezczelnie zaglądają w moje oczy nawet z parapetu, gdzie pyszni się mój ukochany kwiatek.
Teraz, jak rzepiki,  czepiają się mojego swetra, włosów.
Bezszelestnie, choć boleśnie wkradają się w umysł.
Może widzą w moim życiu śmieszno-tragiczną operę mydlaną?
Obsiadają mnie jak muchy.
Dręczą.
Muszę z nimi pogadać. Może zdradzą mi jakąś tajemnicę mojego bezpodstawnego smutku?

Dopadł mnie płacz - bunt przeciwko jesieni.

sobota, 23 sierpnia 2014

Drabinka

Ostatnie dni były jak sny i czułam się naprawdę marzeniowo.

Teraz mam siebie samą na końcu języka bo chyba zaczynam szukać siebie obok, w drugim pokoju, za ścianą lęku utkanego z przeszłości.

Postanowiłam iść się podnieść.

Nie ukrywam i krzyczę głośno, że żeby mi się to udało, potrzebuję pomostów dłoni, krzeseł, małych oparć i drabinek. Potrzebuję pomocy bo ja nadal boję się reakcji innych ludzi na siebie. Brak mi wiary w się.

Żyję dotąd taką historię, że jestem nikim, a chciałabym móc w końcu pogłaskać siebie po głowie i zrozumieć.
Boli jeszcze ta samotność bo żyje historię się samemu.
Na pozór mam się dobrze.
Moja opowieść jest składnią klęsk i nieudanych snów, a jak się coś udaje to jest to zasiłek od losu, ślepego jak kret.

Trudno mi uwierzyć, że może być lepiej.

środa, 13 sierpnia 2014

Moje piątkowo-piątkowe Nie-ja

Dzisiaj krążą po mojej głowie myśli dalekobieżne!
Biegną aż nad Bałtyk, by tam spotkać mnie w piątek, na wyczekanych wakacjach!





Uwielbiam morze bo śpiewa, szepce, szeleści...
Morze swoim głosem uspokaja, dodaje sił.
Jadę by posłuchać jego słów, nabrać sił i pomysłów na moją twórczą pisaninę.






Morze przegląda się w słońcu, słońce przegląda się w morzu, a teraz jeszcze moje myśli, jak motyle, pofrunęły tam by czekać w piątek, gdy już będę na miejscu.

Doczekać się nie mogę!

Jadę zapomnieć o dręczącym smutku bo w morskich falach radość ciało tuli.
Jadę powdychać jodu, oderwać się od świata.

Jadę wysłać kartkę kochanemu R.

Jadę bo uwielbiam morze...
...Uwielbiam bo lubię patrzeć na kawałek nieba połączonego z taflą bezkresnego lustra morza.
Chcę podziwiać tańczące fale.
Chcę być jak latarni blask, spływający na morskie marzenia.

Jadę bo chcę by szum morza zagłuszył smutki na calutki tydzień.
Jadę pożegnać moje Nie-ja, choćby ta rozłąka miała potrwać tylko od piątku do piątku.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Istnie-je

W pustce tego świata szukam natchnienia.
W ciemnościach szukam drogi, by uwolnić swoje serce.

W szarej codzienności życia, nadzieja w końcu spojrzała mi w oczy.
Nie mówiąc nic, musnęła marzeniem i postawiła na drodze Anioła ukrytego w drugim człowieku.

Dla kilku osób zaczęłam istnieć.

piątek, 8 sierpnia 2014

Przeterminowane bez-dźwięki

I kolejny raz bolesny zastój, co trzyma się za otępiałą głowę - przyszedł.
Przyszedł by okryć każdą moją myśl kotarą banału, tak by każda z nich była mocno przeterminowana w każdym moim słowie. 

Dorotka odeszła. Po cichu, po schodach, na pewno do nieba.

Teraz już tylko moja zastygła wyobraźnia może kaleczyć pusto brzmiące słowa, obdarte już całkiem ze znaczenia. Te słowa brzmią w mych uszach jak wyartykułowane bez-dźwięki rozpaczy, lecz zdołam jeszcze powiedzieć: Śpij z Bogiem, Dorotko.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Szepty nadzieją przeplatane


Dziękuję Wam za Waszą obecność, myśl, literę, słowo, zdanie bo te Wasze gesty są nadzieją przeplatane. I moje myśli piosenką podpowiedziane.

środa, 6 sierpnia 2014

List z niebytu

Wykorzystuję resztkę resztki moich słów.
Plotę je, mieszam ze sobą i tak powstają zdania, które zgniatam w kulki.
Milczę lub wybucham, a wszystko po to by ponieść je w górę i do śmietnika internetowych czarnych dziur.
Zanikam.

Zanikam, ale wiem, że są tacy co nie pozwolą mi zniknąć do końca. Nie pozwolą by czarna dziura pochłonęła mnie do końca.

Siłę przynoszą też Wasze litery, myśli, gesty, słowa. Pomaga to, że jesteście. I bądźcie bo tego chcę.
Dziękuję.

Mówią, że wszystko zaczyna się od marzeń, a ja się zaczęłam od słowa. Każda moja myśl jest literą, którą pragnę przelewać tu. Więc jestem.

Przesuwam ten post na tle tego bloga i niesie mi ulgę fakt, że ciężar liter zanika pod naciskiem klawiatury. Życie jakby mniej boli. Litera zdejmuje balast. Pomaga.

Wysyłam w świat poharatany, ale bliski sercu list z treścią do przekazania.
Wy możecie go podrzeć i wyrzucić albo zapakować w czyn by Wam nie uciekł między wersami.
To od Was zależy co się z nim stanie.
Może być spalonym, nic nieznaczącym czymś, ale może też mienić się pięknem w Waszych dłoniach.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Winna

Nie usłyszałam odległego grzmotu ciszy, a teraz czuję się winna.
Zawiodłam.

Obcy ludzie patrzą na mnie wzrokiem pełnym szyderczych słów.
Spojrzenia ich są jak docinki, raniące słowa, lecz co ja im zrobiłam?
Inni chcą mnie zabić.
Z ich twarzy mogę odczytać tylko drwinę i pogardę.
Mają rację...

Tak - macie rację.
Przez moje istnienie, inni muszą cierpieć.
Nie dość, że ja ich zraniłam to teraz ich rani też życie.
Czy Bóg chce ukarać mnie za moją przeszłość, zsyłając na moich najbliższych cierpienie?

Dlaczego?
Dlaczego to Ty Dorotko jesteś chora?!
Przepraszam Dorotko, że Cię zawiodłam, że nie umiem pomóc i, że Ciebie dotknęła białaczka.



Białaczka powinna dotknąć mnie.
I zabić.

sobota, 2 sierpnia 2014

Kieszeń

Milczę bo...
boję się urazić jeśli nie zrozumiesz.
A może my nie rozumiemy samych siebie?

Słowa nie wypowiedziane nie zadziałają,myśli nie wyszeptane zginą...

Niech słowa tworzą...
Niech tworzą świat...
Niech tworzą nas...
Niech tworzą w nas...


Dziś napiszę o lęku, który mam ukryty w kieszeni serca, umysłu, bluzce, płaszczu i łzach...

Obsesyjnie karmię się lękiem, mam go w każdej kieszeni duszy, poutykany na czarną godzinę, na wypadek gdybym nie miała już czego się bać.
Przyrzekam, od jutra się nie boję, ale kolejny poranek wodzi na pokuszenie i wolna wola zamyka oczy, by nie widzieć jak przestaję być człowiekiem.
Pod wpływem lęku, muszę się bać, żeby zapomnieć czego się boję. 


Rozumiesz?

Ja boję się życia, więc schowam się w kieszeni własnego pokoju, by świat nie musiał wyciągać mojego strachu z kieszeni, które i tak są dziurawe.