sobota, 23 maja 2015

Za życia

Są dni, gdy za wiele w głowie i na głowie.
I pusto.
I źle.
Chciałabym uciec o myśli o sobie bo moje życie zapomniało jak ma żyć.
Ono gdzieś się skotłowało i skłębiło.
Zawisło z moim posypanym Ja.
I tak czekam na nic.
Chciałabym od tego uciec, ale nie mam dokąd.
Jedyna opcja to iść donikąd.
Znikąd.
I tak cały czas - w rytm straconych, na siebie, godzin.

Niby stan spodziewany w moim położeniu.
Choroba, leczenie, lęk.
I niedaleki ZUS.
Bynajmniej tak sądzi moja lekarka od duszy.

Czasami myślę o tym co będzie jeśli przegram.
Co będzie jeśli zawiodę tych, którzy najbardziej na mnie liczą?
Często widzę siebie już tam.
Zasypaną.
Gruzem wspomnień.

Boję się wszystkiego.

A może jest mi źle, bo mój wyjazd, którego tak bardzo pragnęłam, raczej nie dojdzie do skutku z powodów właśnie zdrowotnych.
Mam w sobie coś co mnie rozsypało.
Myśl, że zawiodłam tych, którzy oczekiwali mojego przyjazdu.

Zawiodłam już ludzi za życia.
A co będzie potem?
Życie?

3 komentarze:

  1. Nie bój się...Na pewno wszystko się ułoży

    OdpowiedzUsuń
  2. nie lekaj sie, slonce swieci cieplo roznosi wszedzie promyki dla Ciebie takze !!
    t.

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga "donikąd" często jest radośnie zaskakująca. Jestem.

    OdpowiedzUsuń